Always in a calm state of mind

18:50

Nawet w wakacje można czuć się przytłoczonym natłokiem obowiązków. W moim przypadku są to obowiązki, które wybrałam sobie jako osobiste projekty na wakacje. Z racji tego, że lato nie wyszło tak, jak sobie planowałam, wypełnienie mojego dziennika kolejnymi listami zadań dało mi poczucie, że nie zmarnuję tych kilku miesięcy i zrobię coś dla siebie.

W pewnym momencie te wszystkie projekty dały mi tak w kość, że nie chciałam już patrzeć na żadną książkę, żadne słówko po francusku i żaden nowy przepis. Miałam ochotę od nich odpocząć, ale przecież te wszystkie czynności miały być odpoczynkiem. Zamiast się relaksować, codziennie odhaczałam z listy kolejne wykonane zadanie z coraz większym poczuciem zmęczenia i irytacji.

Czynności mnie uspokajają. Rzadko kiedy jestem w stanie naprawdę cieszyć się tym, że kompletnie nic nie robię. Lubię skupić się na czymś i oddać temu całą moja uwagę i energię. Stan flow jest mi bliski i tak naturalny, że zatracam się w rzeczach, które zwykle nie są postrzegane jako służące odpoczynkowi. Jednak nawet ulubione aktywności mogą w pewnym momencie zacząć męczyć, drażnić i wisieć nad głową jak obowiązek. Naprawdę lubię robić to wszystko, co sobie zaplanowałam. Niestety, przez brak czegoś, czemu mogłabym poświęcić całą siebie z ogromną przyjemnością (tak jak robię to podczas reszty roku), oddałam całą siebie kolejnym aktywnościom, zamiast po prostu wrzucić na luz.

Tylko co teraz? Jak nie czynności, to co mi pozostaje, żeby odpocząć?

Wielu ludzi ma swoje ulubione miejsce. Chodzą do określonego parku, jadą nad jezioro lub idą na wzgórze, żeby posiedzieć tam, gdzie jest im najlepiej. Do niedawna nie miałam określonego miejsca, do którego udaję się, żeby odetchnąć i zebrać myśli. To znaczy - takie miejsce mam, jednak dystans 1000 kilometrów uniemożliwia mi udanie się tam za każdym razem, kiedy tego potrzebuję.




Z kolei wokół mnie jest wiele pięknych i inspirujących miejsc, w których, mimo ich piękna i inspiracji, nie do końca się odnalazłam. Nigdzie nie jest tak, że przychodzę i ogarnia mnie wewnętrzny spokój.
Nie wiem, jakie miejsce mnie uspokaja.

To znaczy, do niedawna nie wiedziałam.

W ostatnim czasie dostałam olśnienia, które pomogło mi odnaleźć swoje miejsca. A właściwie ich cechy, które jestem w stanie znaleźć tak naprawdę w każdym miejscu na Ziemi. Są ich dwie.

Po pierwsze, uspokaja mnie morze. Nie jestem na tym punkcie takim freakiem, jak moja przyjaciółka Agnes, bo ona jest przypadkiem skrajnie odosobnionym. Wiem jednak, że morze działa na mnie uspokajająco. Przekonałam się o tym zwłaszcza w jednym magicznym miejscu, które momentalnie skradło moje serce i pojawiło się na liście, na której dotąd widniała tylko jedna pozycja. Dane mi było niewiele czasu, aby nacieszyć się cudownym klimatem. Ten czas, który mimo to miałam, wykorzystałam w pełni. Wyciszyłam się, uspokoiłam i zrozumiałam, czego mi brakowało.



Uspokajają mnie też nowe miejsca. Eksplorowanie nowych, nieznanych zakamarków nawet tam, gdzie myślałam, że widziałam już wszystko. Odkrywanie nowych części miast, do których nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić. Daje mi to niesamowitą energię, a jednocześnie mnie wycisza. W nowych miejscach skupiam się na tym, co jest tu i teraz. To momenty, kiedy mój umysł nie planuje, nie analizuje i nie rozpamiętuje. Momenty, w których wychodzę ze swojej głowy i pozwalam, aby wypełniło ją otoczenie. Momenty, w których obserwuję, chłonę, podziwiam, żyję. Oczyszczam swój umysł z tego, co do tej pory w nim tkwiło i nie chciało wyjść. Nie do końca rozumiem, jak nawet nieprzyjemne estetycznie miejsca mogą zdziałać takie cuda. Dopóki tak na mnie działają, nie muszę tego rozumieć.




W te wakacje wypełniłam dodatkowy, zupełnie nieplanowany projekt. Nie był on wielki i nie wymagał mojego codziennego zaangażowania i nakładu pracy. Dał mi coś, czego nie umiem wycenić i z czego będę korzystać. Sprawił, że po zgubieniu się na drodze do spokoju i szczęścia, wróciłam na dobry tor. 

Zobacz również

2 komentarze

  1. Uwielbiam szukać takich sposobów na relaks - dla mnie morze jest chyba na samym wierzchołku zestawienia. Trzymaj sie i powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam do tego miejsca 10 kilometrów, a i tak za daleko, żeby iść zawsze, kiedy trzeba :)

    OdpowiedzUsuń